“Ostatni cholerny most!”
Takie zabawne słowa na banerze powitały biegaczy na Madison Avenue Bridge, kiedy wbiegaliśmy po raz drugi na Manhattan. Był to zarazem 35 km maratonu. Mosty w Nowym Jorku dają popalić… 🗽👀🎢
Wystartowałem dziś bardzo ostrożnym tempem. Byłem ciekaw jak zachowa się moje biodro. Od ponad miesiąca chucham na nie i dmucham. Szczęśliwie od początku spisywało się na medal. Przez ponad 8 km od startu próbowałem znaleźć optymalne tempo biegu. W końcu zauważyłem że od jakiegoś czasu biegnę jakoś tak naturalnie z pewną sympatyczną dziewczyną. Zagadaliśmy do siebie, okazało się że pochodzi z Francji, też jest to jej pierwszy maraton, też miała kontuzję kilka tygodni temu… We dwoje lepiej się biegnie, więc następne 10K biegliśmy razem. Rozmową odwracając uwagę od pokonywanej trasy 🙂🏃🏻♂️🚀
W okolicach 18 kilometra moje biodro odezwało się do mnie, nieco studząc mój dzisiejszy entuzjazm. I zaczęła się moja walka z każdym kolejnym kilometrem. Czas ukończenia przestał być istotny. Byle dobiec po medal 🤸♀️🎖🍦
Zwyczajem nowojorczyków jest rywalizacja o to, która z 5 dzielnic będzie lepiej dopingowała biegaczy w tym dniu. Uprzedzeni przez przyjaciół wydrukowaliśmy sobie nalepki z imionami. Słyszysz potem swoje imię z tysiąc razy. 3 miliony ludzi na ulicach robią z tego dnia ogromne święto. To najlepsza uliczna impreza w jakiej kiedykolwiek uczestniczyłem 🔥🎉🎈
Przed końcówką w Central Parku jest baaaaardzo długi podbieg. Albo podejście jak wolisz. Potem są ostatnie 3-4 kilometry z potężną owacją kibiców. Tuż przed wejściem do Parku stała dziewczyna z bannerem:
„Pain is temporary. 26.2 miles is forever”
(„Ból jest tymczasowy. 42,2 km są na zawsze”)
Nie mam pojęcia jak, ale dostałem skrzydeł. Ból zniknął i cały Central Park, ostatnie kilometry przebiegłem dając z siebie wszystko. To w sumie niezwykłe co potrafi głowa. Biegniesz ponad 40km, a najlepszy czas kilometra wykręcasz na końcówce…
😇🍎🏃🏻♂️
Dzięki, że kibicowaliście. Dzięki za całe ogromne wsparcie ♥️
Aaa… zgodnie z planem ryczałem. Nawet nie tyle po przebiegnięciu mety, co 200 metrów przed. Spełniłem swoje marzenie. Puściło wszystko…